Pamiętam
czasy, gdy jako mała dziewczynka razem z koleżanką biegałam po ogródku
niedaleko lasu organizując poszukiwania szczawiu, który potem śmiejąc się
jadłyśmy zaraz po zerwaniu. Dziwię się, że tyle lat musiało minąć żebym
spróbowała dania z tej rośliny. Postanowiłam to zmienić właśnie tego lata i
zorientować się jak ją zrobić. Gdzieś w starych przepisach babci odnalazłam
jeden i pomagając sobie przepisem na szczawiową Magdy Gessler, który pokazała w
jednym z odcinków Kuchennych Rewolucji, udało mi się przyrządzić poniższą
zupę.
Składniki: | 4
porcje |
› 4 jajka
› 8 małych, młodych ziemniaczków
› 3 pęczki świeżego szczawiu
› 3 marchewki
średniej wielkości
› 1 duży korzeń pietruszki
› ¼ selera
› 1 cebula biała
› 1 garść świeżego lubczyku
› 2 skrzydełka z kurczaka
› kawałek młodej kapusty lub
pora
› 8 ziaren
ziela angielskiego
› 2 żółtka
› 2 łyżki jogurtu greckiego lub
kwaśnej śmietany 12%
› 4 łyżki mleka
› 1 czubata łyżka masła
› sól
› pieprz
› cukier
Skrzydełka umyć i umieścić w
garnku. Marchew, pietruszkę i selera obrać ze skórki. Dodać do garnka ze
skrzydełkami razem z kapustą, lubczykiem i zielem angielskim. Cebulę
opalić na palniku i również umieścić w garnku. Zalać 2 litrami wody, gotować na
małym ogniu ok. 2h. W tym czasie ziemniaki delikatnie umyć za pomocą
szczoteczki zostawiając skórkę i zagotować w osobnym garnku. Jajka ugotować na
twardo. Szczaw umyć i osuszyć. Zagotowany bulion zdjąć z ognia, wyjąc warzywa,
skrzydełka i ziele. Jeden pęczek szczawiu posiekać i dodać do bulionu. Umieścić
na gazie i chwile pogotować. Następnie dodać połowę wyjętych wcześniej kawałków
marchewki, zblendować i znów zdjąć z ognia. Masło rozgrzać na patelni, skroić
dwa pęczki i lekko podsmażyć doprawiając solą. Dodać do bulionu. Pozostałą
marchewkę i pietruszkę pokroić na plasterki i dodać z powrotem do zupy. Żółtka
rozmieszać z jogurtem i mlekiem lub ze śmietaną. Dodawać do zupy najlepiej
łyżka po łyżce, mieszając żeby się nie zważyła. Doprawić do smaku solą,
pieprzem i cukrem. Podawać z jajkiem i ziemniakami.
Jeszcze z czasów dzieciństwa pamiętam tę zupę, ale ta wydaje mi się lepsza, jakby bogatsza smakowo. Dziękuję Ci Aniu za pomysł na to jak udoskonalić taką banalną zupkę z dzieciństwa. Mniam...:)
OdpowiedzUsuń