Afryka? Raczej nie dla mnie, mówiłam sobie myśląc o podróży na ten nieznany mi kontynent. Mam tu na myśli dzikie południe, a nie pękające w
szwach od natłoku północne kurorty. Nad tym w ogóle się nie zastanawiałam. Oczywiście to indywidualna decyzja w
jaki sposób spędza się wakacje, w końcu nie wszyscy lubią wędrówki z plecakiem
i mają do tego prawo. Wracając do tej pierwszej części, wydawało mi się, że
Południowa Afryka nie za bardzo przypadnie mi do gustu. Pierwsze nasuwające się myśli to:
bieda, pustkowie, ogromne odległości, jedyne co warte byłoby uwagi to
zwierzęta, których pewnie i tak nie zobaczę, a dziki busz pełen wielkich
pająków i węży mnie nie zachęca. Jak bardzo się myliłam, umiejscawiając tę
krainę jako jeden z ostatnich punktów mojej listy miejsc, w których muszę
się znaleźć.
Miriam Makeba - African Sunset to jedna z afrykańskich piosenek znanej tam wokalistki
Podróż była totalnym zaskoczeniem i zupełnie jej nie
planowałam (gdybyście się kiedyś zastanawiali czy życie faktycznie niesie też
dobre niespodzianki, czy tylko te złe). W taki sposób znalazłam się ponad
10 000 km od domu przemierzając RPA, Zimbabwe i Botswanę. Centrum
Johannesburga, bo to było pierwsze miejsce gdzie dotarłam po opuszczeniu
lotniska, strasznie mnie rozczarowało. Pomyślałam - super się zaczęło.
Metropolia prezentująca się na Google grafika naprawdę świetnie w
rzeczywistości wygląda jak jeden wielki bałagan. Ludzie siedzący bezczynnie na
ulicach, znudzeni życiem, bez pracy, opuszczone biurowce, puste mieszkania w
blokach zajmowane metodą „kto pierwszy ten lepszy”, bo podatków i tak nikt nie
płaci, pomoc socjalna nie istnieje, emerytury staruszek nie dostanie, za to przeciętny
mieszkaniec za ubezpieczenie musi płacić kwotę, której nie jest w stanie zarobić,
a co dopiero wyżyć, mimo, że specjalistów posiadają naprawdę świetnych - totalnie zaniedbane. Wiadomo, że na nowego iphona pieniądze zawsze się znajdą, choćby trzeba było chodzić bez butów, a co
drugi domek z blachy na obrzeżach antenę satelitarną posiada. No i te śmieci..
Afrykańczycy pojmują porządek jako czystość miejsca w którym się znajdują - mieszkania
lub jeśli posiadają dom to i parceli - odpadki są po prostu wyrzucane poza ten
obszar, stąd drzewa „ozdobione” foliowymi
reklamówkami powiewającymi na wietrze. Inny świat. Samej wycieczki docelowo do
tego miasta nie polecam, a bynajmniej białemu człowiekowi, chyba, że ma zamiar
jeździć samochodem z przyciemnionymi szybami tak by nikt go nie dostrzegł, tym
bardziej jeśli jest kobietą, przykro to mówić, ale nie jesteśmy tam mile
widziani, przynajmniej ja to tak odczułam.
Bałam się, że spędzę dwa tygodnie na
oglądaniu takich miejsc. Niewiele czasu było trzeba żebym zachwyciła się tą
częścią świata. Dlaczego? Wyobraź sobie słoneczne poranki, gdy ledwo otwierasz oczy,
nie będąc w stanie odespać wczorajszych wrażeń i widzisz zwierzęta przechadzające
się pod samymi oknami; popołudnia na safari, pełnym żyraf, lwów, antylop, krokodyli, słoni (w niektórych parkach
narodowych znajdują się ich tysiące i nie trudno natknąć się na
rodzinkę podróżującą sobie na wskroś drogi) i
można by tak wymieniać, tropiąc i obserwując je z naprawdę bliskiej odległości,
a które w Polsce od święta widuje się podczas wycieczki do pobliskiego zoo. Jeśli chodzi o zbliżanie się do zwierząt lepiej
tego nie robić na własną rękę, bo niepozorny, gruby nosorożec skubiący trawkę rozpędza się do
50km/h także nawet na rowerze byłoby ciężko. Pomyśl o zachodach słońca wśród buszu, wieczorach
spędzanych na nasłuchiwaniu jak ryczący lew poluje w ciemnościach na bawoły, BBC
- tym razem nie przed telewizorem.
Wszędzie przyroda, zachwycające widoki, barwne
ptactwo i niesamowite drzewa o kwiatach we wszystkich kolorach tęczy ciągnące się
między pagórkami i wzgórzami tworząc przepiękny obraz. Na południu Afryki pory
roku są odwrócone, we wrześniu kończy się zima i zaczyna wiosna. Warto wybrać się
tam właśnie w okresie września, gdy ciepłe dni nie są jeszcze tak upalne i
sprzyjają podróżowaniu, a w Polsce
nadciąga już jesienna aura. Do tego klimat, atmosfera panująca dookoła.
Afrykańska muzyka w połączeniu z żywymi obrazami, regionalną kuchnią (o tym
powstanie dodatkowy post), tańcem i uśmiechem miejscowych ludzi nabiera
niesamowitej mocy, ma coś przyciągającego, czego nie da się wyrazić słowami,
trzeba to po prostu poczuć.
![Zachód słońca w Afryce Afrykański zachód słońca](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgPcmcK_WT9mbIVjH2AbZ749dL1gvRG6vC6zGQ_J5tg3LZ9W9zlQWnlhU7dLT1IpbCZwxgpybYlLv0GlRH-Nus-Mz5SLco6GDdy42YmOE1BA9K21OJ-0qjERg5TRCID3ZOuCXGxEjBiQQzX/s1600/11.jpg)
Natomiast trudno mi opisać co czułam przechadzając się
po wioskach, spotykając ludzi tak innych od nas, cieszących się nawet z
najmniejszych rzeczy, żyjących w warunkach nie do pomyślenia, niejednokrotnie
bardzo utalentowanych, ale co z tego skoro pracy najzwyczajniej w świecie nie
ma? Oczywiście zdarzały się przypadki wiecznie niezadowolonych ulicznych
naciągaczy (krew się we mnie gotuje na samą myśl o tych ludziach), jednak z
drugiej strony trudno im się dziwić. O biedzie w tym miejscu słyszałam
niejednokrotnie, gdy ją ujrzałam na własne oczy zbiło mnie z nóg. W tamtych
rejonach bardzo dobrze można się dogadać po angielsku, co jest ogromnym plusem.
Nie zapomnę jak byłam wypytywana przez niewiele starszego miejscowego chłopaka
czy w Polsce po lesie biegają słonie i czy trzymałam w ręce śnieg, który kiedyś
widział w telewizji. Język przydaje się też w przypadku cennych wskazówek
pracowników hotelów „proszę dla bezpieczeństwa przed załatwianiem potrzeb
spuszczać wodę i nie zostawiać toalety otwartej”, czyli po prostu mówiąc brzydko uważaj żeby
coś nie ugryzło Cię w tyłek i nie wlazło Ci z kibla do pokoju. To wszystko ma
jednak swój urok. O tej wyprawie mogłabym pisać godzinami. Myślę, że ta inność
otoczenia robi na człowieku właśnie takie wrażenie. Niechęć to po prostu obawa
rzeczy nowych, których nie znamy, m.in. dlatego tak kocham podróże, bo ukazują
niektóre aspekty z zupełnie innej strony i niejednokrotnie zaskakują moje
oczekiwania.
Afryka? Raczej nie dla mnie, mówiłam sobie myśląc o podróży na ten nieznany mi kontynent. Mam tu na myśli dzikie południe, a nie pękające w
szwach od natłoku północne kurorty. Nad tym w ogóle się nie zastanawiałam. Oczywiście to indywidualna decyzja w
jaki sposób spędza się wakacje, w końcu nie wszyscy lubią wędrówki z plecakiem
i mają do tego prawo. Wracając do tej pierwszej części, wydawało mi się, że
Południowa Afryka nie za bardzo przypadnie mi do gustu. Pierwsze nasuwające się myśli to:
bieda, pustkowie, ogromne odległości, jedyne co warte byłoby uwagi to
zwierzęta, których pewnie i tak nie zobaczę, a dziki busz pełen wielkich
pająków i węży mnie nie zachęca. Jak bardzo się myliłam, umiejscawiając tę
krainę jako jeden z ostatnich punktów mojej listy miejsc, w których muszę
się znaleźć.
Miriam Makeba - African Sunset to jedna z afrykańskich piosenek znanej tam wokalistki
![Zachód słońca w Afryce Afrykański zachód słońca](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgPcmcK_WT9mbIVjH2AbZ749dL1gvRG6vC6zGQ_J5tg3LZ9W9zlQWnlhU7dLT1IpbCZwxgpybYlLv0GlRH-Nus-Mz5SLco6GDdy42YmOE1BA9K21OJ-0qjERg5TRCID3ZOuCXGxEjBiQQzX/s1600/11.jpg)
![Południowa Afryka Drogi w RPA](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhMBgIF0fS8B_GDDyBI6ILeYcWFv9hviv6gddbDY0FiZ_52QxmDMcQJkM5AtF5POYNETCMw43cIvA_-7G12MiopK8wRCDuvg_2ZTMwZFZZchpVk40WJOJxZ91k6xZtSr6PLlODgAML4eSRX/s1600/6.jpg)
Brak komentarzy: